niedziela, 22 grudnia 2013

Zapomnianej sen wpółotwarty

Pani Wu leży wpółotwarta
Prawa ręka na pulsie lewej śni
Pani Wu udawać może martwą.
Nie.
Śpi.
Lecz cofnijmy panią o godzinę
I zegarem wybijmy nocy rytm
Pani Wu jest żywa jeszcze chwilę
Co więcej - wcale nie przeczuwa snu

On się toczy idiotycznym żartem
Fau pax i kpiną plus et cetera
Płaczem kończy się i znowu żartem
I łzawo biegnie plus et cetera
Pani Wu leży wpółotwarta
Prawa ręka na pulsie lewej śni
Pani Wu udawać może martwą.
Nie.
Śpi.


czwartek, 12 grudnia 2013

Nie przeszkadza mi nic

Nie, nie przeszkadza mi sala dla palących
Dajcie mi palić!
Puchnie gardło deszczem
Bo kto to widział
Zaciągnąć się jak papierosem zwykłym mroźnym powietrzem

Nie, nie przeszkadza mi obelga
Dajcie mi też kląć!
Oczy się szklą i kaszlą
Bo kto to widział
Lżyć sobie humorem w wisielczej czerwonej głowie

Nie, nie przeszkadza smooth drink
Mnie też dajcie pić!
Bo kto to widział
Turlać się po drodze i marznąć, wiedząc tyle -  lepiej nic

Nie, nie przeszkadza mi
Wybijcie okno, żeby przyjść!
Z rozbitych części lustra składam lustro nowe
Bo kto to widział
W domu mieć zwierciadło krzywe

Przechodniu, powiedz Sparcie - z lustra widzi mnie okno i rzuca w ulicę
Przechodniu powiedz Sparcie, jestem w pokoju
Nie przeszkadza mi nic.

czwartek, 10 października 2013

Le tue mani

A ja Cię poprowadzę z oddalenia
Przez ulic szum, przez deszcze, grząski grunt
Ty skiń mi ręką tylko od niechcenia
I bez dotyku czuj mnie blisko
Quasi mój
I niech Cię okiem poprowadzę nocą,
Gdzie romantyczność swą odnajdziesz w jednym z win
E le tue mani avranno qualcun altro
Non mi, non mi, non mi.

czwartek, 19 września 2013

Nie ma nietzschego

Cześć,
Niedługo kończą mi się wakacje. W trakcie ich trwania dużo się wydarzyło. Parę koniecznych zmian, parę niekoniecznych, trochę nowości.
Już odliczam do 1.10. Jetsem ciekawa jak będzie. Pewnie jażdy z mojego roku (i nie tylko z mojego!) podobnie się zastanawia.
Dziś pierwszy dzień konferencji, w której biorę udział jako wolontariusz. Tyle z ciekawostek.
Dawno tutaj nie byłam. Już nawet nie pamiętam, co od tamtego czasu przeczytałam (muszę uzupełnić tę wiedzę!)
Oczywiście - jak się spodziewałam - moje znajomości klasowe w przytłaczającej większości nie przetrwały 5 miesięcznych wakacji. Może i dobrze, bo zostało kilka naprawdę cudownych osób ;)
Z wierszami ciężko. Przytłocztyły mnie trochę wyniki konkursów, na które się zgłosiłam. Nie jest łatwo rywalizować z grubo od siebie straszymi ludźmi. Jakoś ostatnio przyszedł brak "weny". Przerwa moze też się na coś przydać ;)

Buziaki
L.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Lechoń, Bzy w Pensylwanii

Dzisiejszej nocy podzielę się jednym z wierszy, które udostępniłyśmy z O. na naszej stronce "Porozmawiajmy o poezji".
Ostatnio jest wakacyjnie, dość pochmurnie i robi się nostalgicznie, czasem przytłaczająco i dziwnie. Jest też czas na wygłupy i śmiechy, ale w chwilach refleksji powodują one większe emocjonalne znużenie.
Prawie wszystko jest w porządku.

a i z podbojów wszelakich - staram się wysyłać trochę rzeczy na konkursy. kiedyś tam się okaże co z tego będzie.

końcówka nadmorskich wakacji, a potem wrześniowo praca, później studia czas zacząć :)

mój opis do wiersza z tamtej stronki:
„…You know…you know”
Próbujemy dosięgnąć naszego szczęścia, które może gdzieś tam się kryje – małe, cichutkie, nieśmiałe. Dotyka nas jednak często beznadziejny smutek, który powoduje, że przez chwilę zupełnie nie wiemy, gdzie trzeba iść.
Wesoły na co dzień Lechoń, jakiego opisywał Słonimski w "Alfabecie wspomnień", pokazuje się dziś z innej strony – zamienia się w melancholijnego poetę – filozofa i - co najważniejsze - w smutnego emigranta.





Jak zwykle - buziaki itd. itp
Lekkomyślna

sobota, 17 sierpnia 2013

Przyzywam Cię nóg chybotem

Przyzywam Cię nóg chybotem
Świerszcza
Zgłupiałą łzą
Słońcem zgasłym
Księżycem twarzą zwróconym
Gołym stołem
Lampionem spalonym
Pijaństwem o dwudziestej pierwszej
Opowieścią nocną
Pościelą spoconą
Piwem
Łza nową
Listem ręki niepewnej

Nim się skończy noc
Na wznak padnie świt wczesny
Ciężarem natchnień wzbudzony


Dziś po przyjemnym dniu - dniu słonecznym -  opowieść, a potem tęsknienie. Ciekawe ile to jeszcze potrwa.
Dajcie znać, jeśli jesteście.
Buziaki
W. vel Lekkomyślna
i zapraszam na fejsbukowe Porozmawiajmy o poezji


środa, 14 sierpnia 2013

Moja piosenka

Piwnicznie zaułkowo
Z fortepianem za uchem gra

Sami śpiewają
I brzmią
Niech im w uchu zatkwi cichutko, drażniąco
Piosenka na cztery ręce



Niczego mi nie brakuje, tylko sobie tak tęsknię. Dziś krótko, ale ostatnio przecież było długodługo. Buziaki i piszcie, jeśli sobie coś tam myślicie :*

wtorek, 13 sierpnia 2013

Bal u królewny cz. 1

Zacznę od wprowadzenia, bo takiej formy jeszcze tutaj nie miałam. Spróbowałam sobie z bajką dla dzieci. Dziś część pierwsza. Mój brat czeka na kolejny "odcinek". Mam nadzieję, ze będzie się Wam chciało przeczytać do końca. Ma być może nietypowo i starałam się z humorem, ale co do tego wszystkiego - czekam na wasze opinie. Pierwszą opinię ze znanych nam osób napisała mi NN. :) za co oczywiście bardzo jej dziękuję <3
ach, noo i niezmiennie zapraszam do czytania "Porozmawiajmy o poezji" ( https://www.facebook.com/Zaspiewajmy.O.Poezji )- dodałyśmy już sporo wierszy. Jak na razie świetną sławą cieszy się Poświatowska, którą już tutaj kiedyś wklejałam ;)

z podbojów lekturowych:
1. poezje wszelakie (wszyscy, wszystko po kawałku itd. ;p)
2. Angielskie doszkolenie z "Harry Potter and the Socerer's Stone"
plus zaczęte 1Q84 Murakamiego i dalej "Potyczki z Freudem" (bo zostawiłam sobie je do czytania na plaży, a mamy wybitną niepogodę nad wakacyjnym morzem) i jeszcze "Ślub" Gombrowicza <w wersji "teatr telewizji">

Buziaki dla Was wszystkich 

i teraz już treść właściwa:

Bal u królewny

Na bal raz poszła pewna królewna, cała w purpurach piękna i zwiewna
Usta  - malinki w cukrze moczone, oczka jak bratki wiosną sadzone
Uszka płatkami były atłasu, butki zielenią pałały lasów
Suknia pachniała niczym jagody, włoski brązowe miała jak kłody
Pofalowane – nowy krzyk mody! No i do tego szczyt to wygody!

Żeby do balu ją przygotować ojciec król musiał skarbiec pochować
Ale pomyślał : „córka ta moja nie weźmie za mąż byle kowboja
Musi na księcia gdzieś zapolować – nie w żadnym lesie a na pokojach!”

Zamek wysprzątać kazał porządnie – tak, żeby goście siedzieli godnie;
Szyby wymyto by w zachód słońca nie zasłaniała okien służąca.
I w zamku według króla rozkazu miotły w ruch poszły niemal od razu.
Kurz, co pod dywan ktoś pozamiatał, teraz problemów służbie napłatał.
Latał i wiercił w nosach niestety tak, że kichały nawet karety.
To znaczy – konie i pan woźnica – sama kareta cicha nadzwyczaj
Tylko dziwiła się hałasowi jak rybak, który nad rzeką łowi.

W końcu dzień nadszedł tak upragniony. Gości mógł witać król utęskniony.
Korek ustawił się pod pałacem – ostatni w korku zaniósł się płaczem.
Bo jak ma zdążyć zdobyć królewnę, gdy z dala stoi w humorze rzewnym.
Nosem pociąga – nawet gdy zdąży – z nosem czerwonym tylko zaciąży
Nad skarbcem króla. „Królewna miła nosa brzydkiego by nie lubiła!”
Tego był pewny, więc jak najprędzej konie zawrócił i zaczął pędzić
W stronę przeciwną niż serce chciało. Innych w tym korku to radowało
Jeden konkurent mniej do jej ręki – „Ach jak ucieka. On to był prędki!”
Uciekiniera wszyscy wyśmiali i dalej w korku pod zamkiem stali.
Aż się zrobiło zimno na dworze i biegł piechotą każdy, kto może
Z karet na salę gdzie król i świta czekali aby gości przywitać.

Ci co przybyli – książęta mili przed królem rządkiem się ustawili
I po kolei – jak Bóg przykazał – siedli dokładnie, gdzie król im kazał.
Swym palcem krótkim w pierścień zdobionym ojciec królewny wskazał na tronik
Pięknie złocony, zręcznie rzeźbiony – kiedyś królewnie w darze złożony.
Potem powiedział głosem proroka: „Ma córka wyjdzie teraz na pokaz”
Siadły oklaski w tej wielkiej sali  (książęta by widzieć dziewczynę, wstali)
Lecz wyszły prędko oknem malutkim  (słowa monarchy nie przeszły w skutki)
Królewna piękna, podobno miła – w drodze na salę się zagubiła?


oczywiście czekam na wszelkie opinie, sugestie i komentarze. Pokażcie się, jeśli jesteście! :))



wtorek, 23 lipca 2013

Mógłbyś mnie tak zaprzątnąć

Mógłbyś mnie tak zaprzątnąć
Ogniście i skrzyście
W schronie chciwej łąki
Matki dzieci wszystkich
Gdzieś na skraju świata
Pół bycie - niebycie
W schronie cichej łąki
Ofiarować życie

Mógłbyś mnie tak zaprzątnąć,
Żebym zapomniała,
Gdzie zbłąkana ma głowa
W tym świecie bywała,
Żebym zapomniała
Jak mi jest na imię
Do domu nie wracała
O jednej godzinie

Mógłbyś mnie tak zaprzątnąć,
Żebym nie wróciła,
Gdzie mnie matka ma łąka
W świecie zostawiła
Mógłbyś mnie tak zaprzątnąć,
Lecz cię tutaj nie ma
Z głowy więc rwę włosy
Rękami obiema


Zacznę od tego, że strasznie mnie ucieszyły Wasze komentarze pod ostatnim postem. Bardzo Wam dziękuję!
Do napisania dzisiejszego wiersza doszło dzięki O., która wysłała do mnie wiadomość na facebooku, że czeka na kolejny wpis. Czasem potrzebuję przysłowiowego "kopa" - dzięki niemu powstała <patetycznie zwana> wena-nie wena ;P w efekcie w jakimś dzikim porywie napisałam ten utworek na serwetkach, bo nie miałam kartek w barze, w którym pracuję :P Nie wiem, czy będzie Wam pasował - starałam się stworzyć coś weselszego :)

Bardzo też ucieszyła mnie opinia M. odnośnie moich wierszy, które pokazały mu MM i NN (na urodziny dostałam od nich m.in cudowny zbiór moich własnych wierszy - wszystkie wydrukowane i w pięknej oprawie! Dziękuję Wam jeszcze raz za cudowne urodzinowe niespodzianki!:*)

Podbojów książkowych było ostatnio trochę
1. Hłasko, Opowiadania (super!)
2. R.M.Rilke, Listy do młodego poety (warte zapamiętania i przemyślenia. poznałam dzięki temu wskazówki Rilkego odn pisania wierszy i "radzenia sobie" z weną)
3. A. Słonimski, Alfabet wspomnień (genialne, świetne, cudowne!!!!)
4. O. Sacks, O mężczyźnie, który pomylił swoją żonę z kapeluszem (czytałam już sporo Sacksa i ten tez mi się bardzo podobał - oprócz tego przyda mi się na studiach)
5. Witkacy, Matka (Pan W jak zwykle szalony, ale bardzo go lubię)
Teraz czytam "Lolitę" Nabokova i będę zaczynać "Potyczki z Freudem" Stawiszyńskiego, oprócz tego otwieram Leśmiana, Tuwima no i trochę Poświatowskiej i Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej (chcę poznać maksymalnei dużo stylów pisania, chociaż najbardziej w tym momencie cenię Leśmiana i Tuwima)

Razem z O. stworzyłyśmy stronkę o poezji na facebooku. Jeśli chcecie, wejdźcie (nazywa się "Porozmawiajmy o poezji)

Wakacyjno-pracowe pozdrowionka dla wszystkich. Komentujcie, piszcie, pytajcie... nie wiem. O moze tak - jeśli czytacie, prosze dajcie jakoś znać :))
Buziaki

poniedziałek, 8 lipca 2013

Bo na policzku

Jeszcze twój zapach się ze mnie unosi
Przed moim domem waha się twój cień
Na drodze mojej widzę twoje kroki
Je też zabierzesz
Wpadniesz lada dzień

Głos gwiezdnych nocy, które w takt nas wiozły
Szum starych mostów samotności bram
Śmiech gierek słownych,
Które wnet zapomnisz
Bo wokół ciebie widać nowy czas

I obiecałam sobie nieodlegle
W noc tak bezsenną jak się dłuży ta
Że wnet zapomnę prześpiewane wiersze
Że cię nie było
I nie było nas

Bo nas nie było
Nikt nas nie znał przecież
To krótki sen i gdzieś chybiona łza
Mnie też nie było
Ale ty wciąż jesteś
Bo na policzku ciepłej dłoni ślad




Oj tak, mam na 6.30 do pracy. Ciężko będzie wstać dziś o 5, ale niektóre myśli misternie potrafią ukrywać się w dzień, a nocą znów mnie nachodzą. Cieszę się, że udało mi się coś napisać, że coś mi przyszło z tych emocji, że nie zostały niezapisane jak te ostatnie.
Dobrej nocy

niedziela, 7 lipca 2013

Poświatowska, (Odkąd cię poznałam...)

Odkąd cię poznałam,noszę w kieszeni szminkę,to jest bardzo głupie nosić szminkę w kieszeni,gdy ty patrzysz na mnie tak poważnie,jakbyś w moich oczach widział gotycki kościół.A ja nie jestem żadną świątynią,tylko lasem i łąką-drżeniem liści,które garną się do twoich rąk.Tam z tyłu szumi potok,to jest czas,który ucieka,a ty pozwalasz mu przepływać przez palce i nie chcesz schwytać czasu.I kiedy cię żegnam,moje umalowane wargi pozostają nietknięte,a ja i tak noszę szminkę w kieszeni,odkąd wiem,że masz bardzo piękne usta.

W kontekście ostatnich zdarzeń powinnam wkleić  raczej "Panią Twardowską", albo coś podobnego, ale jedna rzecz mocno na mnie oddziałuje i to wszystko przewyższa.
Dziś nie mogłam sobie pozwolić na pojechanie tam, gdzie bardzo chciałam być, zobaczenie kogoś, kogo widoku potrzebowałam i złożenie życzeń, o których myślałam tyle razy. Długoterminowo patrząc, to ma być dla mnie lepsze i myślę, że będzie. Trzeba odcierpieć swoje ;)
Zazwyczaj, kiedy towarzyszą mi takie emocje i "biję się" ze sobą na różne sposoby, otwieram Poświatowską i szukam takiego wiersza, który temu wszystkiemu odpowiada. Poświatowska jest niesłychanie emocjonalna (a tak już poza lekko łzawym tematem - Słonimski, którego teraz czytam ma niesłychany humor!)

Buziaki

wtorek, 25 czerwca 2013

Na pani wspak

Pani na śmierć jest zakochana
Chyba że znowu wyszło w śmierć
Pani na śmierć znów zapomniała
Na gazie jajek pięć
Woda z nich już wyparowała
A pani wciąż na jawie śni
I pani dom w płomieniach staje
A pani nic zupełnie nic
Aż zapukała śmierć do pani
-Puk-pani-puk-to przyszłam ja
-A przecież śmierć miała być panem!
-Ach, preferencje... Przyszedłem ja!




Nie chcę tego jakoś dokładnie opisywać. Przez ostatnie miesiące narastały wielkie emocje i musiały osiągnąć pewne apogeum. Każdy ma swoją emocjonalną wytrzymałość. Ostatnie trzy wiersze (z tym włącznie) były próbą rozładowania tego wszystkiego choć troszkę. Oprócz tego z.akupy, które niby podniosły p.oziom zadowolenia, ale na krótko, bo po co te wszystkie rzeczy skoro doskonale zdaję sobie sprawę, że one mają tylko na moment zamaskować to, co czuję. No, przynajmniej po nich wreszcie miałam ochotę, żeby coś zjeść. Muszę zaakceptować obecny stan rzeczy. Wiem, że nie było innej możliwości. Muszę zaakceptować go ponownie, ale z czystszym umysłem.
I jeszcze parę rzeczy wartych lub mniej wartych polecenia z moich wakacyjno - pracowo - czytelniczych "podbić" z ostatniego miesiąca
1. Ishiguro, Nie opuszczaj mnie. (polecam)
2. Gombrowicz, Dziennik -1966 (trzeba wejść w styl, ale jeśli ktoś tak, jak ja uwielbia Gombrowicza, to będzie się super czytało!)
3. Gombrowicz, Testament (jak zwykle extra!)
4. Mrożek, Parabellum (średnio)
5. Mrożek, Opowiadania i donosy - 1989 (geniusz zła! ;P, super!)
6. Hłasko, Piękni dwudziestoletni (kocham!)

Teraz jestem w trakcie czytania Weiningera, ale kiepsko mi idzie, bo humor nie ten i strasznie mi się chce spaaaać, bo praca zaczyna się rano, a nie potrafię pójść spać wcześnie ;)
Buziaki dla wszystkich czytających :)

Na pani wprost

Pani
Pi­jana jest na trzeźwo
Twarz chłop­sko - szlachecka
Nadal
U pani
Pani
Tyl­ko oczy
Tyl­ko oczy ma szeroko
Oczy ma pa­ni wreszcie nap­rawdę zamknięte

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Dwudziestoletnim pięknym

Wcześnie rano
Roz­puściw­szy włosy
Z wodą serca
Między głową a ustami
Idą dzieci
Zos­ta­wiw­szy szkołę
Krawężni­kiem chwiejnie
Alejami
I w źre­nice dzieciom słońce patrzy
I paz­nokcie mają pokruszone
Auto­busem ciągną się do miasta
Każdy mówi w mieście znajdę so­bie żonę
W małym domku
W kwad­ra­towym rozmów stole
Na ob­razku każdym obrusowym
Siadły dzieci
Miały być wesołe
Siedząc jed­nak za­pijały smutki
Te­raz jes­tem już da­leko nie-myślami
Gdzieś w kie­sze­ni śro­dek na komary
W moich oczach wszys­tko było wczoraj
Kiedy dzieci w las­ku rozmawiały

niedziela, 2 czerwca 2013

Śniąc, wrzucam ciebie na parkiet

Śniąc
Wrzucam ciebie na parkiet
I ty mi walca tańczysz
Idealnie
Bezkarnie
I ucho pieścisz
Pocieszeniem
Że możesz tańczyć
Do tchu
Do struny
Pęknięcia ostatniej

sobota, 1 czerwca 2013

Gałczyński, Pieśni I - X.

   
     Jakiś czas temu wzięłam znad biurka tomik Gałczyńskiego tak tylko, żeby "poprzeglądać" i co znalazłam? - Pieśni "ocalić od zapomnienia".
     Dopiero wtedy dowiedziałam się, że to właśnie dzięki nim Grechuta złożył swoją piosenkę. Lubię "odnajdywać" jego inspiracje w literaturze, albo poznawać kolejne teksty dzięki jego muzyce.
     Ostatnio trochę myślę o zapominaniu, ale nie chcę się jakoś ogromnie nad tym rozwodzić. Wieczór i kilka myśli, trochę wzruszeń. Czasem za bardzo zależy mi na ludziach. Później oni odchodzą myślami, zapominają, już prawie się nie znamy. Bardzo walczyłam o przyjaźń z mojej poprzedniej szkoły. Niestety nie przetrwała.
No tak, można powiedzieć, ze jestem młoda, więc wierzę w "jakieś" ideały. To przykre, że muszę się ich wyzbywać. Strasznie przeżywam zapomnienia. Dużo pamiętam. Rozpoznaję na ulicy ludzi, których widziałam ostatnio w czasach podstawówki. Pamiętam imiona, nazwiska, wydarzenia.
Domyślam się, co się stanie z "przyjaźniami" ze szkoły, którą właśnie skończyłam. Obawiam się, że będę wspominać sobie rzeczy, które chciałabym żeby trwały nadal (a trwać nie będą)
Szczególnie boję się o przyjaciela, którego pewnie stracę, bo czemu miałby zostać?
     Jest trochę pesymistycznie. Łapię się na tym, że przestaję wierzyć w czyjeś dobre intencje, bo w ostatnich latach poznałam osoby, które za wszystko chciały -  metaforycznie mówiąc - zapłaty.
     Jest też jedna osoba, która sprzeciwiła się mojemu przekonaniu, co do "cenowości" wszystkiego (+ moja rodzina, która zawsze wspiera i nie wiem, co bym bez niej zrobiła!). Dużo mi pomagała w tym roku i wiele się od niej nauczyłam. Swoją postawą pokazała, że nie można się ciągle ukrywać i bać świata. Trzeba pracować i umieć "pokazywać" siebie innym przy zachowaniu naturalności i wrażliwości.
     Dziwne te moje problemy - ktoś powie. Wiadomo, nie są to problemy rzeczywiste, tylko bardziej takie zastanowienia, przemyślenia, rodzaj zmartwień, ale taki, który -  w przeciwieństwie do prawdziwych problemów -  nie uniemożliwia normalnego życia.
     Oczywiście polecam Pieśni Gałczyńskiego i aranżacje Grechuty. Mogę też zacząć polecać Dziennik Gombrowicza 1961 - 1966 - jak na razie, jestem w trakcie czytania.
Buziaki dla wszystkich
i może korzystając z pomysłu Madzi, która ostatnio dużo u mnie komentowała - jeśli nie macie pomysłu na skomentowanie mojej notatki, czy wiersza, a ją przeczytaliście wpiszcie proszę "nie - komentarz" :)

czwartek, 30 maja 2013

Po północy wracając

Obcasami
O trawnik
O krawężnik
O bruk
Otoczka
pereł krótszy sznur
przydługim kończy się uśmiechem
odgniecenia na łokciach
od traw
cienkich zbóż
(siedzieć miały
i łokciom się opierać)
rajstopy całe
(małe tylko oczka)
Most z oddali szczerzy się szampanem
Wydaje się szczęśliwa
Albo smutna
Po północy wracając

poniedziałek, 20 maja 2013

Kap


Kap
Kap
Kap
Chrzęst drobny
Podłogi bez reakcji
Jak zwykle
Paznokcie
Spadają
Gdyby czuły
Byłoby delikatniej
Po co
Po co delikatniej
Kap
Kap
Kap
Kap.
<wyciszenie>






Dziś opis emocji :)

Pan Twardowski


Panem o mur uderzyć, Pan się nie oprze
Pan w murze dziurę wybije maleńką
Dziurę na tysiąc lat
Na tysiąc albo dwa
Budownictwo teraz jest morowe
Przycięli Panu drzwiami palce
Ma Pan jeszcze dwa
Łzy?
Za dawno, one już nie Pana
Parasol miedziany
Co krople niesie deszczem
Niemokre, mokrość jest dla dam
Kłaniają się Panu
Bonjour Twardowski!
Tam!




Dziś taki obrazek ;) Znów jest dość późno. Pora wakacyjna, ale spać też trzeba. Oglądnęłam piękny film Intouchables (Nietykalni) - coś cudownego! Trochę przemyśleń się ostatnio uzbierało. Nie są do końca usystematyzowane, jeszcze trzeba je poukładać. Nie wiem do końca, co myśleć o moim Panu Twardowskim, znów jest inny - nie wiem tylko, czy taka inność Wam odpowiada i czy w dobrą stronę idę. Powstał bardziej na spokojnie, nie pod wpływem jakichś gwałtownych emocji. hmm.Czas spać :)
Milej lektury :)

niedziela, 19 maja 2013

Wakacje czas zacząć :)


Jej, strasznie mi się ta piosenka ostatnio spodobała :) Oglądałam "Nędzników" po angielsku przed ustną maturą z angielskiego. Bardzo, bardzo wiele razy przydawały mi się chusteczki. Jak zwykle za często się wzruszam (i jeszcze ta historia Eponine!). Piosenki - coś pięknego. Część znam na pamięć i śpiewam w czasie oglądania (znowu i znowu poszczególnych fragmentów), bo ćwiczyliśmy je z chórem szkolnym :)
Siedemnastego zaczęłam wakacje - teraz trochę przerwy, potem praca. Może uda się coś napisać, na ale przede wszystkim zamierzam czytać (obecnie jestem w trakcie "Wstępu do psychoanalizy" Freuda <strasznie mi się podoba jego sposób prowadzenia narracji - zabawny i taki trochę przewrotny ;P> i tomiku Lechonia), żebym miała "z czego" pisać no i spotykać się ze znajomymi (no w końcu trzeba nauczyć się wychodzić z domu zamiast "snuć się" i grać na pianinie)
Pozdrowionka, trzymajcie się ciepło i dawajcie czasem znać w komentarzach, że żyjecie ;) bo jak na razie są tutaj "empty chairs and empty tables", jeśli już jesteśmy w temacie Les Miserables :P

wtorek, 7 maja 2013

Widokówka z tego świata. Barańczak :) i moja matura ;P

Dzisiaj pierwszy z maturalnych dni ;)) <wybrałam temat pierwszy -> Orzeszkowa/Baczyński>
"Stety", abo niestety z tej okazji nie wrzucę nic mojego.
Poniżej jeden z wierszy, który wisi nad moim biurkiem (taak, mam kilku rozwieszonych "ulubieńców", a oprócz tego maaaasę cytatów (które staram się zapamiętać) wypisanych ołówkiem na nadstawce nad biurko -> im więcej czytam, tym więcej miejsca na tej mojej ściance zajmują :P)
Trzymajcie za mnie kciuki tak maturalnie! :))
Buziaki dla wszystkich



    Szkoda, że Cię tu nie ma. Zamieszkałem w punkcie,
    z którego mam za darmo rozległe widoki:
    gdziekolwiek stanąć na wystygłym gruncie
    tej przypłaszczonej kropki, zawsze ponad głową
    ta sama mroźna próżnia
    milczy swą nałogową
    odpowiedź. Klimat znośny, chociaż bywa różnie.
    Powietrze lepsze pewnie niż gdzie indziej.
    Są urozmaicenia: klucz żurawi, cienie
    palm i wieżowców, grzmot, bufiasty obłok.
    Ale dosyć już o mnie. Powiedz, co u Ciebie
    słychać, co można widzieć,
    gdy się jest Tobą.Szkoda, że Cię tu nie ma. Zawarłem się w chwili
    dumnej, że się rozrasta w nowotwór epoki;
    choć jak ją nazwą, co będą mówili
    o niej ci, co przewyższą nas o grubą warstwę
    geologiczną, stojąc
    na naszym próchnie, łgarstwie,
    niezniszczalnym plastiku, doskonaląc swoją
    własną mieszankę śmiecia i rozpaczy -
    nie wiem. Jak zgniatacz złomu, sekunda ubija
    kolejny stopień, rosnący pod stopą.
    Ale dosyć już o mnie. Mów, jak Tobie mija
    czas - i czy czas coś znaczy,
    gdy się jest Tobą.
    Szkoda, że Cię tu nie ma. Zagłębiam się w ciele,
    w którym zaszyfrowane są tajne wyroki
    śmierci lub dożywocia - co niewiele
    różni się jedno z drugim w grząskim gruncie rzeczy,
    a jednak ta lektura
    wciąga mnie, niedorzeczny
    kryminał krwi i grozy, powieść-rzeka, która
    swój mętny finał poznać mi pozwoli
    dopiero, gdy i tak nie będę w stanie unieść
    zamkniętych ciepłą dłonią zimnych powiek.
    Ale dosyć już o mnie. Mów, jak Ty się czujesz
    z moim bólem - jak boli
    Ciebie Twój człowiek.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Kierunki humanistyczne


Wbrew zaleceniom
strukturalnym
Profesorów
Nauk ścisłych
Popytowi
Podatkom
I Diecie
Na­daj­my pol­nej ścieżce
przy­należności 
Al­terna­tyw­nej logiki

środa, 17 kwietnia 2013

Istrz i Ałgorzata


"Podobają się Panu moje kwiaty?"
M.Bułhakow
Przypraw w szufladzie zawsze pięć
Ałgorzata nie zużywa światła
Ani świata.
Mąż.
Kanapa.
Obiad.
Dokupić trzeba.

Istrz
W szafie dyplom, sweter książka
Wieszaki przesuwne sklepowym kijem
Dla niskich pań
Istrz stoi w szafie przesuwa wieszaki.
Bałaganu.
Brak.
Sięga do połowy szafy.

Małgorzata zrywa.
Pietruszka z ogródka.
Mistrza urosła.
Szafa sięga Mistrza.

Bałagan  przez M.
Przyprawy się skończyły.

środa, 27 marca 2013

Odpamiętnienie

"jaskółko, kaligrafio"
W.Szymborska, Upamiętnienie
P. Jaskółko
Gromem proszę uraczyć
Serca zakochanych
Czuć przecież -  wieńcówka

Bez rezygnacji (jeszcze)
Uśmiechną się czule.



Metoda

Dolej
Na podłodze brudnej
Plamy żółte
Po psie
Niech będzie ciężko
Rozlewnie
I dumnie
We śnie jest szaleństwo
Pies zdechł.




czwartek, 21 marca 2013

Mor-ite


Spokojnie
Ile mamy w sobie dni
Nie-skończone nie-
Wczoraj-
Umarliśmy-
Dziś
piszę.



Volebo


Chciałam pana zapytać
I wiedzieć
I mówić
I grać

Nic.

Nic nie widać.
Naczynka pękają wokół ust
I na policzkach
Wiosna

Chciałam się dowiedzieć
Trwać
By…ć
Nic.

czwartek, 14 marca 2013

Dzisiaj nici

Kochani,
Wiem, znów długo mnie nie było. Jak już pisałam kiedyś, potrzeba trochę czasu, żeby w głowie ułożyły się konkretne pomysły i zamieniły się w "wewnętrzny przymus" napisania wiersza/niewiersza. Jak tylko coś się uda napisać, to wrzucę tutaj na pewno ;) Co prawda ostatnio <do celów nieblogowych> ułożyłam pastisz/niepastisz Mickiewicza, ale - jak już pisałam - tutaj by nie pasował.
Maturka coraz bliżej. Ostatnie dwa miesiące poświęciłam całkowicie na j.polski. Teraz maaasa nadrabiania kolejnych zaległości szkolnych, ale - mam nadzieję - ta nieobecność się opłaci (na wyniki kolejnego etapu olimpiadki <czy Warszawa, czy też nie> pewnie trzeba poczekać jeszcze z tydzień. aj, jest trochę stresu>).
Noo, ten post ma wyglądać na normalny, bo jeden z ostatnich był taki dekadencki, że sama się przeraziłam, jak go później przeczytałam ;P
Uciekam. Muszę się postarać napisać coś w najbliższym czasie, bo bardzo bym chciała pokazać bloga (albo same wiersze/niewiersze) osobie, która dobrze się na nich zna i mogłaby je ocenić-> Poszukam przed wakacjami jakiegoś konkursu, bo mój ostatni był dość dawno.noo, ale do konkursu trzeba "uzbierać" jeszcze trochę.
Aj, dużo rzeczy jeszcze trzeba zrobić. Jutro znów zapowiadają się 4 kawy na podtrzymanie funkcji życiowych :P
Trzymajcie się!
(oczywiście zapraszam do komentowania i wyrażania wszelkich sugestii)

niedziela, 17 lutego 2013

W.Szymborska - Wieczór autorski


Po moim czasie zmagań z najróżniejszą literaturą przyszedł czas na- wolniejsze już - przeglądanie, bo 16.02 (bezpowrotnie) minął i teraz trzeba tylko czekać na wyniki. Mam nadzieję, że jakimś cudem przejdę w Olimpiadzie. Jest to moje wielkiewielkie marzenie. Strasznie się starałam nauczyć jak tylko najlepiej mogłam.
Teraz trzeba nadrobić szkolne zaległości. "Oglądam" książkę do historii, a w przerwach zaglądam do Szymborskiej i "Kwiatów zła" Baudelaire'a :)
A poniżej - sytuacja trochę taka, jak na moim blogu. Muszę go jakoś w końcu "rozreklamować", jednak zawsze zadaję sobie pytanie, po pierwsze - czy warto, po drugie - jak? :P
Wracając do wiersza - Szymborska ślicznie przedstawiła temat. Bardzo podoba mi się fragment o staruszku, jest taki delikatny :)
Pozdrowienia! :))


Muzo, nie być bokserem to nie być w cale.
Ryczącej publiczności poskąpiłaś nam.
Dwanaście osób jest na sali,
już czas, żebyśmy zaczynali.
Połowa przyszła, bo deszcz pada,
reszta to krewni. Muzo.

Kobiety rade zemdleć w ten jesienny wieczór,
zrobią to, ale tylko na bokserskim meczu.
Dantejskie sceny tylko tam.
I wniebobranie. Muzo.

Nie być bokserem, być poetą,
mieć wyrok skazujący na ciężkie norwidy,
z braku muskulatury demonstrować światu
przyszłą lekturę szkolną - w najszczęśliwszym razie -
o Muzo. O Pegazie,
aniele koński.

W pierwszym rządku staruszek słodko sobie śni,
że mu żona nieboszczka z grobu wstała i
upiecze staruszkowi placek ze śliwkami.
Z ogniem, ale niewielkim, bo placek sie spali,
zaczynamy czytanie. Muzo.

sobota, 2 lutego 2013

Pan zapomniał

Pan zapomniał...
Więc mi słońca od księżyców drżą na rękach
No i stopy otulone
Jak fortepian,
Co odgłosom drgnienia strun
Biegiem chcą zapobiec.

Odbiec
Po klawiszy gamie zapamiętań,
Gdy bez pauz zbyt zbędnych
Rodzi się piosenka
O tym chłodzie,
Co ucieka z nóg.


Ostatnio z nastrojem nie jest najlepiej. Narzucam sobie dość duże wymagania i bardzo trudno jest mi im sprostać. Dobijający smutek łączy się ze zdenerwowaniem, które powoduje, coraz bliższy, 16 lutego.
Strasznie mi wstyd, że mimo starań bliskich, nie czuję się teraz szczęśliwa. Tylko jeden mały szczegół, rozkłada wszystko na łopatki. Bywa i tak, trzeba sobie radzić, wiem, i jakoś uciekać od takich emocji.
No to tyle.
co do wiersza - można, oczywiście, interpretować dowolnie
ogólnie -> jest "przelaniem" mojego nastroju w obraz utworzony w oparciu o luźne skojarzenia
Pozdrowienia
L.

Poduszki wciąż niewygodne

W pokoju czuć
Byciem nieba
Embrionalnie
Lub odwrotnie się ułożę.
I niech patrzą
Rozsunięte okna
Lub nie.
Obecna zamieć.

Poduszki wciąż niewygodne.



Tym, przez których nawet miłą obecność, tak łatwo jest poczuć się samotnym.

a wszystkim - miłego weekendu:)

L.

środa, 30 stycznia 2013

Bez kół

O północy nie, nie spotkam
O północy chłodny lód
Z latarniami
Kabaretki się rwą
Cienie spod nich
Na wietrze
I noc jest bardziej słona
Deszcze
Powóz z dyni
Wraca
Bez kół


poniedziałek, 28 stycznia 2013

Kołysanka spacerowa

Nie jest przecież tak zimno
Popękają ręce
Po ramionach skostnienie
Czy wiem co to ciepło
Czerwone jak mięso ręce
Jestem
Punkt: noc
Niepoznane okno a imię znajome
Dla pozoru
Z psem




Troszkę dołek. Zmęczenie, trudniej skupić się na nauce, łatwiej myśleć o tym, o czym się nie chce. Nie wzięłam rękawiczek na spacer z psem. Nie spotkałam tego, kogo chciałam. Może zbyt późna godzina, a może wyszłam za wcześnie? No nic.

Pozdrowienia, dobrej nocki ;)

niedziela, 20 stycznia 2013

Demakijaż?


Apetyczna jak Burgunda
Tamta Pani z tamtych ziem
Chcę poszerzyć swoje grunta
Pudrem w kulkach, euro pięć

Eyelinerem chcę uwodzić
I laserem odjąć lat
Albo dodać – kiedym młoda
Złą fryzurą parę wad

Uróżowię swe policzki
By krążyła szybciej krew
No i usta mam czerwone
Wszystkie takie – więc ja nie?!

Zabronzuję polską Zimę
Latynosko tańczyć chcę
Z kolczykami z dzwoneczkami
Po ulicy będę biec

Na koturnach z nogą w gipsie
(Pończoch w sprayu może brak?)
Zawojuję cię na na amen
Zawojuję Cię na wznak

A gdy będziesz już spokojny
Statek pełny, dzieci sto
Znowu zaczniesz się oglądać
Za Burgundą… (jak to szło?)




 Dziś optymistyczny ranek - wreszcie skończyłam czytać podręcznik do Poetyki!!! :)) 

sobota, 19 stycznia 2013

Figuracja


Dziewczyno, szminką tutejszą...
W ruch rozetrzesz awangardowe usta
Gdy zamienisz się w słuch
Włożę zieloną sukienkę

Gdy zamienisz się w słuch
Włożę zieloną sukienkę
Nocą zimną odprawimy gusła
Dziewczyno, szminką tutejszą...


I znów pisanie ciemną nocą :P Niby ferie, a nauki naprawdę dużo. Dzięki "szczęśliwej przyczynie" cały czas uczę się j. polskiego. Czytanie, czytanie, czytanie,notowanie, notowanie, notowanie, uczenie się, uczenie się, uczenie się, interpretowanie, gramatyka,  powtarzanie - plan na najbliższe wolne dni, a czasu coraz mniej ;)) Mam ogromną nadzieję, że ta praca nie pójdzie na marne i że do końca będzie mi się chciało ;)
a jeśli chodzi o dzisiejszy wiersz - po prostu próbuję nie przestać pisać, mimo tego, ze w zasadzie, cały dostępny czas mam już zaplanowany i zostaje mi, w tym momencie "jeszcze <w miarę> młoda", noc :)) nazwa "figuracja", to element pozostały w mojej głowie po 9 latach szkoły muzycznej, akurat pasował do tematu wiersza :))
Pozdrowionka!

wtorek, 1 stycznia 2013

Staff i życzenia2 :)

W Nowym Roku życzę Wam spełnienia marzeń!
Dla poprawienia humorów polecam wiersz Staffa, którego przesłanie dołączam do moich życzeń ;)



Wędrówka wesołego
pielgrzyma


Jest w dali miasto tajne, skryte w mgle,
W wieńcu ogrodów wiecznej, złotej wiosny...
Idę ku niemu przez mroki i dżdże,
A krok mój lekki i śpiew mój radosny.

Choć droga żmudna, uciążliwy szlak,
Żądze wędrówki ku niemu nie zginą,
Póki choć jeden szczyty kocha ptak,
Póki choć jedna łódż płynie głębiną.

Na brudnych strzępach poszarpanych chmur
Żegluje głucha, ziewająca nuda
I popiół strąca z swych obmokłych piór...
W rozciekłe błoto rozlewa się gruda.

Niebo roztapia szary smutek swój
W kałużach... Wierzba garbata przy płocie
Chłostana wichrem skarży się na znój,
Jęcząc pieśń słotną o chorej tęsknocie.

Zmokłe topole w dal wloką się - hen...
Czasem poruszą zaspanymi czoły,
Kroplami strząsną z siebie słotny sen
Szepcąc: "Świat płacze... Czemuś ty wesoły?..."

A ja radosny, nowy rzucam śpiew:
Zawsze-m wesoły i nic mnie nie smęci.
Niewdzięczńik bolom jestem... Znam ich gniew,
Lecz im nie daję wdzięczności pamięci

Odkąd mi człowiek, jako bratu brat,
W twarz patrzy, ledwo ćwierć wieku czas znaczy...
Jak śmiać się - biczem nauczył mnie świat!
Przeto wesoły mój żywot tułaczy...

Dalekie miasto gdzieś o tysiąc staj
Leży... Już długo wędruję ku niemu...
Co dzień przebiegam jakiś nowy kraj
Nieznany, jako ja sobie samemu...

Wytrwale zdążam i krzepki mój chód...
Cóż bardziej nęci nad miasto nieznane?
Może u jego jutro stanę wrót
Olśniony dziwem - albo i nie stanę. -

I posłyszała mej beztroski pieśń
Smutna, zmęczona trudem dróg niewiasta...
Litością piersi jej wezbrała cieśń:
"Wstrzymaj się! Nie ma tam żadnego miasta!

Wracam z odległych, tam gdzie zdążasz, stron...
Lecz wszędzie pustka, chwast ugor zarasta...
Wszędzie tam głusza, słota, lęk i zgon...
Tam nigdzie nie ma tajemnego miasta."

A jam jej starą ucałował dłoń:
Radość mi niosą słowa twe z łez zwite.
Gdyby to miasto kto znał, szedłbym-ż doń?
Dążę doń przeto, że jest nie odkryte.

Nie płacz, że próżno szał gna mię jak liść...
Jam rad, że ludzie tam jeszcze nie byli.
Mnie ono dotąd czeka... Mam gdzie iść...
Bóg spłać wieść twoją, daną w dobrej chwili!

Niewiasta leje siwe perły łez:
"Szał wieczny twoim zdradnym przyjacielem!
A gdy, nim dojdziesz, przyjdzie zgon i kres?"
Hej! I to miasto nie jest moim celem!

Każdy sam sobie ciągle jeno śni,
Przeżywa swoją własną baśń o sobie...
Im piękniej złoci mi się cel mych dni,
Tym większym drogę swą urokiem zdobię!

Tutaj w krąg błoto i słota, i dżdże...
Tam cuda, chociaż niewidne i mgliste.
A jeśli nie ma miasta, ja je śnię!
I to jest zdobycz moja - te sny czyste!

Niewiasta biada: "Lecz to jeno cień,
A tu jest prawda, ślepcze najbiedniejszy!"
Matko! Szczęśliwszy jednak mój jest dzień!
Wasz świat prawdziwy, ale mój - piękniejszy!

I przeto idę w miasto skryte w mgle,
Pośród ogrodów wiecznej złotej wiosny...
Idę ku niemu przez mroki i dżdże,
A krok mój lekki i śpiew mój radosny...

Że mi na oczach sen mój złoty lśni,
Przeto pieśń moja nie jęczy w żałobie...
Każdy sam siebie ciągle jeno śni,
Przeżywa swoją własną baśń o sobie...


Dzień duszy - 1903