niedziela, 17 lutego 2013

W.Szymborska - Wieczór autorski


Po moim czasie zmagań z najróżniejszą literaturą przyszedł czas na- wolniejsze już - przeglądanie, bo 16.02 (bezpowrotnie) minął i teraz trzeba tylko czekać na wyniki. Mam nadzieję, że jakimś cudem przejdę w Olimpiadzie. Jest to moje wielkiewielkie marzenie. Strasznie się starałam nauczyć jak tylko najlepiej mogłam.
Teraz trzeba nadrobić szkolne zaległości. "Oglądam" książkę do historii, a w przerwach zaglądam do Szymborskiej i "Kwiatów zła" Baudelaire'a :)
A poniżej - sytuacja trochę taka, jak na moim blogu. Muszę go jakoś w końcu "rozreklamować", jednak zawsze zadaję sobie pytanie, po pierwsze - czy warto, po drugie - jak? :P
Wracając do wiersza - Szymborska ślicznie przedstawiła temat. Bardzo podoba mi się fragment o staruszku, jest taki delikatny :)
Pozdrowienia! :))


Muzo, nie być bokserem to nie być w cale.
Ryczącej publiczności poskąpiłaś nam.
Dwanaście osób jest na sali,
już czas, żebyśmy zaczynali.
Połowa przyszła, bo deszcz pada,
reszta to krewni. Muzo.

Kobiety rade zemdleć w ten jesienny wieczór,
zrobią to, ale tylko na bokserskim meczu.
Dantejskie sceny tylko tam.
I wniebobranie. Muzo.

Nie być bokserem, być poetą,
mieć wyrok skazujący na ciężkie norwidy,
z braku muskulatury demonstrować światu
przyszłą lekturę szkolną - w najszczęśliwszym razie -
o Muzo. O Pegazie,
aniele koński.

W pierwszym rządku staruszek słodko sobie śni,
że mu żona nieboszczka z grobu wstała i
upiecze staruszkowi placek ze śliwkami.
Z ogniem, ale niewielkim, bo placek sie spali,
zaczynamy czytanie. Muzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz