gdybyście chcieli przyjść też do mnie
panno z kochankiem przytuleni
panno z kochankiem przytuleni
nocnie szamocąc się ze sobą
na zaścielonej mną pościeli
na rozburzonej mną pościeli
ja jestem waszym oknem rannym
i świecą na ściemnionym stole
i lustrem, które pęknąć pragnie,
gdy słyszy głuchy głos wieczorem
gdybyście chcieli przyjść też do mnie
panno z kochankiem przytuleni
złóżcie mnie na wznak
niech odpocznę
bo serca także nie mam z mięśni
Dwa wiersze jednego dnia. Zdarza się i tak. Dzień był naprawdę bardzo miły. Tylko teraz, kiedy wracałam z przystanku zaczepiła mnie znów refleksja. Dzieki tytułowi wiersza znalazła się nazwa dla nowej myśli dotyczącej trudnej do zakrycia pustki, którą wzmacniaja naturalne gesty innych, na które sama nie umiem się zdobyć, mimo szczerej chęci. Prześcieradło.
czuję, że jest cos nie tak z końcowką wiersza. jeśli macie jakieś sugestie, bardzo o nie poproszę ;)
Wrzuciłam go na zasadzie pozbycia się emocji jak to zwykle ;)
Trzymajcie się wszyscy, którzy tutaj czasem zaglądacie! (statystyki strony pokazują mi, że czasem Wam się to zdarza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz