I tak twoim/moim byciem się pocieszę
I tak twoim/moim jednostajnie
I przez twoje/moje wyjrzę okno
Jak mi/tobie śnieg rozbłyska przez latarnie
I zaparzę nam herbatę choć jej nie ma
Osiem minut ciszą zakrapianych
Jak paznokcie złamię czekoladę
Żebyś zaniósł trochę bardzo chorej mamie
I gdy będziesz już odchodził wraz z zegarem
Tym co chroni cię od zdrady jak automat
Powiekami powiesz mi dobranoc
Tak jak trzeba. Mocno wierzysz w Boga.
Ja/ty patrząc w przeciwległe oczy
Razem/sami gdzieś w ukryciu zadumani
Wymyślimy może kiedyś/nigdy
Jak jesteśmy w sobie zakochani.
Nie będę dziś jakoś bardzo komentować, bo trzeba choć troszkę się wyspać. Dużo nauki czeka, bo chcę podwyższyć sobie półroczne oceny, a oprócz tego duużo dodatkowych rzeczy do zrobienia. Niedługo Święta. Byłam dziś na pierwszej "w tym sezonie" wigilii. Zostały jeszcze 2 :)
Odwilż. Całe osiedle to lodowisko, bo mróz zdecydował się wrócić wieczorem.
Ostatnio, jak zwykle, nie przychodził "wierszowy nastrój", ale dziś coś "ruszyło" dzięki Szymborskiej, której wiersze znów zaczęłam czytać.
Dobrej nocy :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz