Veronique, to nie zawsze był sen
Nad skroniami górą wiszący
Czasem strach, czasem deszcz,
Mrużone słońcem oczy.
Veronique, ty nie rzeźbiłaś tego, co masz,
Ktoś był ci drogą i szlakiem,
Bo w twojej dłoni pędzel drżał
Doceń swych Mistrzów
Brakiem złych słów i smutku
Łap co jest
I twórz galerię dzieł.
Veronique, namaluj kiedyś postać męską.
Niech barwi zawsze twoje serce
I pozwól patrzeć jej na siebie.
Veronique, ja wierzę w ciebie,
Choć dzisiaj tylko, Veronique,
Masz osiemnaście lat.
Nie wiem,co myśleć o tym wierszu. Jest inny niż moje poprzednie.
Tak wyszło. Tak na jutrzejsze urodziny ;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz